poniedziałek, 14 lipca 2014

Wylecz się z bezsenności, nim pójdziesz spac w grobie


Estera Blumstein
24 lata
Studentka pielęgniarstwa i kelnerka w "Chmielnym raju"

Pierwszy raz, Jeremiasz poczuł się samotny, gdy miał dwadzieścia lat. Rodzina wyparła się go, bo ożenił się z katoliczką, tym samym odrzucając kulturę w której był wychowywany. Drugi raz nadszedł dwadzieścia cztery lata później w momencie, gdy małżonka zaczerpnęła powietrza ostatni raz. Szukając pocieszenia natrafił na barek, który z upływem lat zdołał zapełni się drogimi alkoholami, które dostawał od operowanych pacjentów. Szkocka i likiery szybko zamieniły się w Barmańską i Pole Star; pewnie nie zauważyłby, że jego córki wyprowadziły się, gdyby nie zabrakło mu pieniędzy na wspólnym, rodzinnym koncie, gdy właśnie zamierzał zapłacić za towarzyszkę na wieczór.
Estera spakowała swoją walizkę sama, bez pomocy siostry, która w tym czasie wyciągała pieniądze z banku, które miały zagwarantować im lepszy start. Miała osiemnaście lat, gdy wraz z Miriam zdecydowały, że nie mogą dłużej mieszkać pod jednym dachem z mężczyzną, którego znała jedynie ich matka. Zapakowała również rzeczy małej Leili, która wolała skupić się na układaniu lalek w pudełku niż ubrań. 
Od sześciu lat mieszkają w Gdańsku, daleko od rodzinnego Krakowa.

Estera, jako średnia z sióstr jest najbardziej nieśmiała, najbardziej nieporadna i zagubiona. Pakując walizkę marzyła, żeby dostanie się na medycynę, jednakże pieniądze ukradzione ojcu nie starczyły na długo a za coś trzeba było życ. Maturę zdała rok później niż powinna, dużo słabiej niż chciała i dostała się na pielęgniarstwo. Nie poddaje się, uczy pilnie i pracuje jako kelnerka w pubie, który jej siostra otworzyła wraz z narzeczonym. Z domu wyniosła wstręt do wieprzowiny i umiejętność napisania paru słów po hebrajsku. Mieszka z Leilą, która każdego wieczoru odrabia  lekcje siedząc przy barze, by później zasnąć na małej kanapie znajdującej się na zapleczu.

[Dobry wieczór. W tytule fragment "Snu" A. Mickiewicza. ]

32 komentarze:

  1. [Cześć.
    Nie, to raczej nie przejdzie, zbyt niecny z niego typek, by robić takie rzeczy. Poza tym rzadko bywa w domu i naprawdę, naprawdę nie lubi dzieci.]

    Bazyl

    OdpowiedzUsuń
  2. [Znajomych (bo przecież nie przyjaciół, gdzieżby tam) też nie ratuje.]

    Leonard

    OdpowiedzUsuń
  3. [Ano, trochę mi się tego uzbierało.
    Myślę, że na razie sobie odpuścimy. Najwyżej odezwę się, gdy sytuacja z wątkami trochę mi się rozluźni.]

    Bazyl

    OdpowiedzUsuń
  4. [Sytuacja zbyt bohaterska. On to obija twarz czasami tak dla sportu, a nie dla poczucia rozpylanego dobra.
    Tymczasowo intensywnie ogarniam to, co już mi podrzucono.]

    Leonard

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ech, lubię słodkości. :D
    Dobra myśl, zwłaszcza, że pewnie zabrałaby swojego maczomena i Ignaś musiałby sobie poszukać towarzystwa.]

    Ignacy

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ja zacznę dopiero jutro, bo dzisiaj szablon klecę w pocie czoła, jak chcesz mnie wyręczyć to nie pogardzę. :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Na mieście również mu się zdarza. To co, wątek? :) Zaczęłabyś?]

    OdpowiedzUsuń
  8. [No dobry wieczór. Twoja postać ma całkiem przyjemne personalia. :)]

    Marcel.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Dzięki za zaczęcie! :)]
    Czuł, że zwariuje, jeśli nie sięgnie po alkohol. Choc za wszelką cenę próbował się tego wyprzec, był uzależniony. Nuda związana z urlopem sprawiła, że pił coraz częściej, staczał się coraz bardziej. A przecież miało byc lepiej, miał się ustatkowac, znaleźc swoje miejsce na ziemi. Wydawało mu się, że stracił wszystko i jedyną deską ratunku jest odbicie się od dna. Rozumiał także, że przez brak sił nie będzie w stanie tego zrobic, pozostanie sam, leżąc w głębokim, ciemnym dole, patrząc na niedostępny zalążek światła.
    Próbował się opanowac, wyszedł na dwór z nadzieją, że zaczerpnie świeżego powietrza i powstrzyma chęc sięgnięcia po butelkę trunku. Wziął głęboki oddech, przypatrując się ludziom spacerującym gdańskimi uliczkami. Nagle ogarnęła go dziwna samotnośc. Przecież lubił się izolowac, spędzac czas w swoich czterech ścianach w ciszy i spokoju. Chyba nie potrafił do końca zrozumiec samego siebie. Nieznana siła przywlokła go do przydrożnego baru. Gdy przekroczył próg, uderzył go zapach alkoholu oraz gorąco. Od razu poczuł się jak u siebie. Podszedł do lady, opierając dłonie na blacie.
    - Dobry wieczór - mruknął w kierunku kelnerki. - Poproszę wódkę z lodem.
    Kobietę znał z widzenia, pracowała tu od dłuższego czasu. Mimo że nie bywał w pubach zbyt często, tamta dziewczyna po prostu rzuciła mu się w oczy. - Dziwny dzisiaj dzień, czyż nie? - zagadnął, za wszelką cenę starając się zacząc rozmowę.
    Mikołaj.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Jak w raach podziękowań zrobi mu obiad, to na pewno. Zresztą, jak nie to pewnie też. ;)
    pytanie tylko skąd mieliby się znać.]

    Marcel.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Oczywiście, że tak. Jak podsuniesz pomysł to z chęcią zacznę ;)]
    Teo

    OdpowiedzUsuń
  12. [Nic nie szkodzi, ja też nie odpisuję w regularnych odstępach czasu :)]
    Mikołaj po prostu lubił, kiedy coś działało szybko i dobrze. Nie chciał tracic czasu na niskoprocentowe piwo. Pragnął zapomniec o swoim podłym humorze, wydarzeniach minionych dni. Wbrew pozorom był mężczyzną o niesamowicie słabej psychice. A powinien przecież zachowywac się niczym wzór do naśladowania, silny i niezwyciężony. Głupie brednie. Zupełnie opadł z sił.
    Zmierzwił dłońmi swoje czarne włosy i uśmiechnął smutno do kelnerki. Cierpliwie czekał, aż kobieta poda mu kieliszek. Wtedy bez zbędnych ceregieli wlał sobie do gardła trunek. Zapiekło, lecz było to pocieszające pieczenie, dające zapomnienie.
    - Dziękuję - powiedział zgodnie z zasadami kultury.
    - Gdyby dzisiejszy dzień nie był dziwny, z pewnością bym tutaj nie przyszedł. Sam nie wiem, co mnie do tego skłoniło - mruknął, jakby sam do siebie. - Poproszę jeszcze jedną kolejkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Uciekanie? – Zaśmiał się cicho pod nosem, komentując słowa kobiety. – Nie ma czegoś takiego jak uciekanie od pewnych sytuacji. Prędzej czy później trzeba się z nimi zmierzyć. Uciekanie od kłótni kończy się kłótnią i tak dalej, i tak dalej… - powiedział. W gruncie rzeczy był zaskoczony, że naszło go na podobne filozoficzne wywody. Chwilami miał wrażenie, że jego umysł eksploduje od natłoku myśli. Czekał tylko na to, aż alkohol przyniesie mu błogie zapomnienie. Westchnął ciężko, kiedy kobieta podała mu kolejny kieliszek i, tak jak poprzednio, podziękował. – To, że jestem w barze, nie zmienia faktu, że dzisiejszy dzień jest dziwny – mruknął. Powoli zaczynał się gubić w korytarzach własnego umysłu, choć za wszelką cenę pragnął znaleźć wyjście, to wydało się zupełnie niemożliwe.
    Mikołaj przyglądał się całej sytuacji z rozbawieniem. Podobne nieporozumienia się zdarzały i to nawet często. W dzisiejszym świecie ludzie byli niesamowicie zabiegani. Jakimś cudem, na szczęście, pamiętali o tym, że powinni oddychac.
    - Nic nie szkodzi – odrzekł. – To Pani siostra?

    OdpowiedzUsuń
  14. [Zależy, co byś chciała, żeby miały wspólnego. :)]

    Kalina

    OdpowiedzUsuń
  15. Mikołaj był poniekąd zdziwiony otwartością kobiety. Sam bardzo rzadko zwierzał się ze swoich problemów, zwykle tylko pod wpływem alkoholu. Nie rozumiał, dlaczego niektórzy są tak ufni wobec innych, czasem całkiem nieznajomych ludzi. Przecież każdy powinien zachowac należytą ostrożnośc, przynajmniej tak mu się wydawało. Nie rozumiał jednak, że kelnerka przekazała mu tylko zalążek prawdy, drobne ziarno będące niczym w porównaniu z całością.
    Mikołaj próbował przypomniec sobie osobę, o której wspominała kobieta.
    - Tak, chyba ją pamiętam. - Uśmiechnął się miło.
    On sam był jedynakiem, lecz od zawsze pragnął miec rodzeństwo. Chciał dzielic pokój z bratem czy siostrą, przeżywac ciągłe kłótnie, a jednocześnie bezinteresowną miłośc.
    - Mieszkam tu od dawna - mruknął, by już po chwili nawiązac do poprzedniej wypowiedzi kelnerki. - Sześc lat to szmat czasu. Dobrze, że te "sytuacje" nie wróciły.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Ależ owszem, czemu nie. Zajęcia praktyczne z pielęgniarstwa na oddziale dla mężczyzn w szpitalu psychiatrycznym?]/Janek

    OdpowiedzUsuń
  17. [A nie pozwolę. Ostatnio coś za często ma to miejsce.]/Janek

    OdpowiedzUsuń
  18. Zupełnie nie widzi tej kilkuosobowej grupki kobiet i mężczyzn we własnej skórze. Są nieopierzonymi ptaszkami, które nie radzą sobie z pracą w jej tak okrojonym stadium, bo przecież zmiana jest aż nader spokojna. Dzieli owych studenciaków na dwie grupy: tych, którzy krzywią się i podchodzą z pogardą do chorych oraz takich, którzy chcą zapaść się pod ziemię. Pierwszych ma ochotę zastrzelić, ostatnich zbawić.
    Ponieważ to drugie będzie miało miejsce na pewno, to o odpadających, ptasich główkach myśli, wypuszczając spomiędzy warg kolejną chmurę dymu. Śledzi tor jej lotu, ale ta prędko traci jankowe zainteresowanie na rzecz otwieranych drzwi i wychodzącej na zewnątrz praktykantki. I choć pada pytanie, dziewczyna nie nawiązuje z nim kontaktu wzrokowego, co z dziecinną łatwością wspomaga przypisanie jej do drugiej grupy. Dotąd opartą o ścianę stopę opuszcza na ziemię, by z kieszeni spodni wydobyć zapalniczkę. Odpala jej papierosa i to kłęby wypuszczane z ust nieznajomej obserwuje przez kilkadziesiąt następnych sekund ciszy.
    - Gdyby był najazd sanepidu, za noszenie paczki papierosów w uniformie mogłabyś wylecieć z pracy. - Milczenie nie jest dobrą stroną Janka, wie przecież, że to jego wymaga towarzyszka. Choć porada zdecydowanie ma charakter dydaktyczny, on mówi to aż nader ciepło. Prawie jak gdyby prawił jej komplement. - Chociaż to zależy od oddziałowej - ciągnie w zamyśleniu, opuszkami palców przesuwając po własnym policzku. Rosnący zarost uwiera nieprzyjemnie, a jego właściciel uświadamia sobie, że dziś znów zapomniał (nie miał czasu?) się ogolić. W zamyśleniu wpatruje się w jakiś bliżej nieokreślony punkt przed nimi.
    - Ale spory mandat byłby na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Dobry. Pewnie, że tak. Masz może już jakiś pomysł na wątek czy ja mam coś wymyślić? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  20. [OK. Mi pasuje. W takim razie zaczynam. :)]

    Kacper znany był z tego, że przyprowadzał sobie do domu zdobycze na jedną noc, a potem najzwyczajniej w świecie je olewał, bo "z nikim łatwym to on nie będzie". W sumie może i miał rację, bo jeśli mu się do łóżka ktoś wepchał to czemu nie miałby tego samego komuś innemu zrobić?
    Tym razem jego wybór padł na piękną tlenioną blondynkę. A co mu się z takimi dziewczynami kojarzyło? Oczywiście głupota! Nie miał wcale mniejszych problemów z tym, aby zaprosić ją na noc do swojej kawalerki. Przeliczył się tylko z tym, że "zaliczy". Blondynka nie okazała się jednak całkiem głupia.
    - Co Ty sobie wyobrażasz?! - wrzeszczała. - Myślisz, że powiesz do mnie kilka miłych słówek i mnie przelecisz, i dopiszesz do swojej pieprzonej listy?! Wiedziałam, że jesteś pieprzonym dupkiem! - patrzyłem na nią osłupiały.
    Nie mogłem jednak się poddać.
    - Wszystkie kobiety są równo stuknięte! Czy wy myślicie, że świat się do cholery kręci tylko wokół was?! - syczał przez zaciśnięte zęby. - I skoro wiedziałaś jaki jestem to po co tu ze mną przychodziłaś?! Zamiast Ciebie mógłbym mieć już tutaj jakąś inną naiwną, która krzyczałaby moje imię podczas orgazmu! - wykrzyczał jej prosto w twarz.
    - Jesteś jakiś nienormalny! - też jakaś nowość.
    Kłótnia trwała w najlepsze. Jeszcze chwila i zlecą się wszyscy, żeby oglądać tą scenkę, które ze strony Blondi była prawdziwa - a ze strony Kacpra oczywiście odgrywana. Miał to gdzieś czy się z nią prześpi czy nie. Potrzebował po prostu kogoś kto by z nim posiedział, żeby nie dręczył się swoją przeszłością. Pech chciał, że trafiło na nią.

    Kacper

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Hmmm... to w sumie nawet fajny wątek mógłby być ^^ Powinnam jakoś dzisiaj go zacząć tylko powiedz jaką długość lubisz. ]

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Dzień dobry :) Podoba mi się Twoja postać. Jest jednocześnie delikatna i bardzo silna, czyli dokładnie taka, jak lubię. Co powiesz na jakiś wspólny wątek?]

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  23. Nieduży, ale dobry ;). Domyślam się, że skoro Adrian rozwalił związek koleżanki Estery, to sama ona za nim nie przepada. Może spotkają się gdzieś w jakiejś stołówce studenckiej/barze mlecznym niedaleko uniwersytetu, do którego chodzą studenci. Adrian może się do niej dosiąść, bo nie będzie wolnego stolika. Ewentualnie możemy ich połączyć jakoś na samych wykładach. Kopańczyk, jak to on, opuścił wykłady z jakiegoś ogólnego przedmiotu i musi nadrabiać z innymi grupami. Miał do wyboru studentów z kierunków lekarskich, bądź pielęgniarskich. Wybrał drugi wariant, bo uznał, że przyszłe pielęgniarki to bezpieczniejsza opcja. Przyszli lekarze mogą traktować go z góry, bo w końcu jest tylko na biednej dietetyce. Trzecia opcja: łazienka damska ma awarię, więc wszyscy chodzą do męskiej. Adrian akurat stoi przy pisuarze gdy dziewczyna wchodzi, co strasznie ją peszy. Oczywiście on albo już zapiął rozporek, albo jeszcze go nie otworzył, ale ona nie zwróciła na to uwagi tylko od razu się zawstydziła. Wybierz sobie którąś z opcji.

    Adrian K.

    OdpowiedzUsuń
  24. [ Taki układ jest jak najbardziej pawdopodobny :-) Trochę gorzej z tą imprezą, bo Agata na nie nie chadza, ale może pomagać młodszej siostrze Estery w angielskim, czy coś takiego. Może mała mieć jakiś sprawdzian, więc zamiast w barze, uczyła się z Agatą w domu do późna, więc jak starsze dziewczyny wróciły, obie chrapały już na kanapie? ]

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  25. W sumie jest mi to obojętne, bo piszę od średnich po długie. Ostatnio wychodzi mi mniej więcej po 30 wersów w Wordzie. Dziękuję też za zaoferowanie się z zaczęciem. Nie przeszkadza mi, że wieczorem, bo ja też nie jestem teraz dostępna w pełni, więc pewnie i tak siądę przed komputerem dopiero później, w nocy.

    Adrian K.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Cześć! Dziękuję. <3
    On mówi, że jest bardzo polskim Polakiem i ma nadzieję, że ktoś w to uwierzy, a w gruncie rzeczy to przynajmniej połowa rodziny z Ukrainy pochodzi, ale on udaje, że tak nie jest, a nazwisko to tylko przypadek. Więc w sumie możemy poniekąd połączyć oba te pomysły; Antek przyszedłby zajmować się Leilą, a potem zagadałby się z Esterą. Czy coś. Reszta wyszłaby w praniu. Jak uważasz? :'D]

    Antek Korczaszko

    OdpowiedzUsuń
  27. Mikołaj nie wiedział, dlaczego kobieta miałaby kłamac, przez co nawet nie rozważał podobnej możliwości. Fakt faktem, ludzie często lubili ukrywac niektóre sprawy, co dawało im poczucie bezpieczeństwa. A prawda nie zawsze chciała wyjśc na jaw, o ile fałsz był zbudowany na solidnym fundamencie. Tyborowski nie należał jednak do osób, które umiały bezbłędnie rozpoznac, czy ktoś mówi wiarygodnie, dlatego też po prostu wierzył w słowa kelnerki.
    - Dobrze to słyszec - mruknął. On sam, choc nie miał idealnego życia, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że inni przechodzą przez prawdziwe piekło. Ten jeden raz postanowił nie narzekac.
    Relacje Mikołaja z ojcem nie należały do najlepszych. Starszy z mężczyzn był zwykle zbyt zapracowany, by zwracac uwagę na chłopca. Wolał fundowac mu różnorakie, drogie niespodzianki, lecz kupienie jego czasu wolnego równało się z niemożliwym.
    - Byc może. W końcu ludzie potrafią zaskakiwac - dodał, uśmiechając się miło. - Długo macie tu jeszcze otwarte? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  28. Kacper zaczął się śmiać z tej sytuacji. Nigdy nie sądził, żeby ktoś z sąsiadów był w stanie przyjść do niego i wszystko uciszać. Blondynka też nie wiedziała co ma robić, więc po prostu zabrała swoje rzeczy i wyszła.
    - Chyba ona bardziej pani Zawadzkiej się boi - śmiał się. - Sorki za tą całą sytuację, ale dziewczynie się wydawało, że jest pępkiem świata i lepsza od wszystkich i będę ją traktował jak jakąś księżniczkę - zaczął swój monolog. - Skoro daje sobie zrobić dobrze już na pierwszym spotkaniu to chyba logiczne, że na nic więcej niż przygodny seks ode mnie nie może liczyć - chłopak zawsze był otwarty i nie zwracał uwagi na to z kim rozmawia i o czym.
    Dzisiejszy wieczór pokazał mu, że nie ma już przyprowadzać sobie nikogo do domu, tylko najwyżej zabawić się w samochodzie lub u kogoś innego, bądź od razu na jakiejś imprezie.
    - Napijesz się czegoś? - spojrzał na sąsiadkę. - Kawa, herbata, sok, piwo, wódka albo może woda czy coś tam?
    Nie chciał siedzieć sam, bo wiedział, że znowu zacznie myśleć o koszmarze ze swojego dzieciństwa i liczył na to, że chociaż na chwilę zatrzyma u siebie Esterę.

    Kacper

    OdpowiedzUsuń
  29. Jej siostra mogłaby wleźć mu do myjni i kręcić się pomiędzy szczotkami/autami. A że on średniawo radzi sobie z dziećmi, pewnie nie potrafiłby jej wyperswadować wyjścia. No więc albo będzie za nią łaził jak głupi, albo w pewnym momencie po prostu ją zignoruje. Ewentualnie można założyć, że dziewczynka wzięła węża i zaczęła go nim lać (jest na tyle dziecinna?). A jak nie, można zmodyfikować wersję z wężem i założyć, że Estera poszła umyć samochód do myjni (swój lub kogoś i go pilnuje) i w którymś momencie weszła, żeby spytać za ile będzie gotowe. Maciej w tym czasie mocował się z wężem, bo zawór nie chciał puścić, a akurat gdy weszła ona, udało mu się uporać z wężem. Problem w tym, że ciśnienie było zbyt duże, wąż mu wypadł z ręki i zaczął lać naokoło - również na nią. No więc będzie cała zmoczona. Na szczęście Maciej to już nie ten sam dupek, co kiedyś, więc w geście łaskawości może jej dać swoją koszulę (tę, którą ściąga, gdy ubiera się w strój pracowniczy). No zobaczy się w grze, jak to dokładnie wypadnie.

    PS. Wybacz chaos powyżej, robię kilka rzeczy na raz, więc piszę szybko i nieskładnie.


    Maciej G.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Przepraszam, trochę mnie nie było na blogach i odzwyczaiłam się od wątków z kobietami. Musiałam ponownie wpaść w rytm. Jeśli wciąż tutaj funkcjonujesz, niezwłocznie odpiszę.]/Janek

    OdpowiedzUsuń
  31. [Tak sobie wracam, a miałyśmy mieć wątek, więc spytam, czy Ty jeszcze tu działasz? ;)]
    Teodor

    OdpowiedzUsuń