Nie
je śniadania, bo nie ma czasu. Woli powrócić do tego, czego
tworzenie przerwał dwoma marnymi godzinami snu. Nie je obiadu, bo
nie jest głodny. Potrafi nie odrywać uwagi od swojej sztuki dopóki
w ustach nie pojawi się metaliczny smak krwi wyciekającej z nowej
rany na wewnętrznej stronie prawego policzka. Nie je kolacji, bo nie
ma apetytu. Odebrały mu ją spożywane dwadzieścia-cztery godziny
na dobę papierosy. Jedynie okazjonalnie sięga po jedzenie, gdy
przypomina sobie, że też jest organizmem ludzkim. Mniej
okazjonalnie wychodzi na zakup alkoholu. Dopiero w weekend pozwala
sobie na odpoczynek od pochłaniającej pracy i udaje się na łowy
tam, gdzie powietrze jest przesiąknięte zapachem potu i dymu.
Porzuca swoje ciało na nieswoim łóżku obok kolejnego mężczyzny
o którym wie tyle, że posiada w sobie jego własną koncepcję
piękna pod postacią balansu między niedoskonałościami; a
przynajmniej na tę parę godzin, co mu wystarcza. Wraca do kawalerki
myśląc o nowej muzie, tymczasem po drodze zostaje napadnięty przez
poczucie winy ciągle przyjaźniące się ze wspomnieniami z
poprzedniego życia. Odgania je wbijając we własną żyłę igłę
i wlewając do własnego gardła palącą ciecz. Wyżywa się na
czarnym kocie i na własnym odbiciu w lustrze. Popełnia samobójstwo
siedem razy dziennie używając sznura z wypowiedzianych kiedyś słów
i rzuconych spojrzeń. O 3.43 w nocy pali wszystko to, co kocha, a
następnie pali popiół wmawiając sobie, że to przejdzie.
27 lat, mieszkanie w slumsach, maszyna do pisania i niedokończone dzieła
sklep z komiksami, nieśmieszne artykuły i horoskopy do nieznanych gazet
„nie,
nie mam na nazwisko kawa,
jestem francuzem, do cholery”
co weekend nowa kobieta,
nowy mężczyzna


[Jeszcze mnie tu nie ma, ale muszę pochwalić, bo masz ładnego pana.]
OdpowiedzUsuń[Dziękuję bardzo. Ja będę czekać na to rodzeństwo, czy cokolwiek ma to być, aby powątkować.]
Usuń[A również witam. :) To co, powąteczkować by wypadało?]
OdpowiedzUsuń~Lena
[mecz to ważna sprawa! i ładny pan na gifach to też ważna sprawa :D chociaż różnią się TAK BARDZO z Moniką, to i tak mam nadzieję że się uda coś stworzyć :D]
OdpowiedzUsuń[Tylko, jakby mnie mógł ktoś w przypływie swej łaski oświecić, gdzie ja pana Daniela mogę poszukiwać. ;)]
OdpowiedzUsuń[tak w zasadzie jaiś czas temu mogło ich coś połączyć :) Monia robi na złośc ojcu we wszystkim, tatuś chciał dla niej "miłego dżentelmena ze swietlaną przyszłoscią", a Daniel zdecydowanie nie wpisuje się w ten schemat, więc kilka nocy i jakaś dobra znajomość? ;>]
OdpowiedzUsuń[może dobra znajomość, zakrawająca nieco na szeroko rozumianą przyjaźń? ktoś mógłby próbować jej wybić z głowy te "randki" z panami w wieku taty.. Może właśnie Daniel? ;>]
OdpowiedzUsuń[Księgarnia! Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za mało oryginalny pomysł, ala koordynacja Belli ze Zmierzchu. Bo rozumiem, że ja zaczynam. Mecz ważna sprawa. ;) Wyszło znacznie dłużej niż planowałam i niż uznaję za stosowne, ale cóż począć…]
OdpowiedzUsuńLena była bardzo dumna ze swojej skromnej osoby. Przetrwała całą noc nie wpadając w panikę za każdym razem, gdy w podłodze zaskrzypiała jakaś deska, albo, gdy lodówka zabuczała głośniej. Co prawda koło północy, a potem koło godziny trzeciej nad ranem była bliska zadzwonienia do rodziców, ale zabroniła sobie. Nie była przecież małym dzieckiem. Musi w końcu przestać się mazać. Spała do godziny dziesiątej rano. Obudziła się z myślą, że koniecznie musi zainwestować w ciemniejsze rolety, bo te naprawdę nie wiele dają. Z westchnieniem podniosła się z łóżka i mimowolnie rozejrzała po swojej nowej małej sypialni. Jeszcze nie przywykła do nowego otoczenia.
Niewiele ponad godzinę później była całkowicie gotowa do wyjścia. Sprawdziła jeszcze tylko, czy na pewno spakowała do torebki portfel, MP4 i słuchawki i oczywiście jakiś balsam do ust, bo chyba by umarła, gdyby nie miała przy sobie żadnego.
Trzy razy sprawdziła, czy dobrze zamknęła drzwi. Gdyby w pierwszym tygodniu ją okradli, to na pewno matka nigdy więcej nie pozwoli jej się wyprowadzić.
W myślach odtworzyła trasę do małej księgarni, którą odnalazła poprzedniego dnia. Oczywiście nie miała zielonego pojęcia jak nazywa się ulica, przy której się ona znajduje. Mogła liczyć tylko na swój zmysł orientacji w terenie. Po dwóch błędnych skrętach w nieznane dotąd uliczki. Znalazła to, czego szukała.
Była to naprawdę bardzo mała księgarnia, co zupełnie nie pokrywało się z ilością książek się w niej znajdujących. Oprócz regału sięgającego do sufitu, na stoliku pośrodku pomieszczenia stał spory stosik. Lena obeszła go dookoła i natychmiast znalazła, to czego poszukiwała. „Kłamca 2,5”. Loki, tego jej właśnie było trzeba. Problem tkwił w miejscu gdzie się owa książka znajdowała. A mianowicie miej więcej pośrodku stosu. Lena spojrzała na sprzedawcę, ale ten był zbyt zajęty flirtowaniem z jakąś blondyną. Dziewczyna westchnęła i szarpnęła upragnioną zdobycz. Stos zachwiał się niebezpiecznie i…
Przymiotniki w stopniu równym piszemy łącznie, więc "nieśmieszny", a nie "nie śmieszny". Taka krótka karta (o ile tych parę wyrazów, bo nawet nie zdań, można nazwać kartą), a już jest błąd.
OdpowiedzUsuńWybacz Anonimku to, że cenię sobie minimalizm.
UsuńDo błędu oczywiście się przyznaję i już poprawiam. Dziękuję za wytknięcie mi tego - nie znoszę, gdy ludzie ignorują moje niedociągnięcia.
[To teraz witam się, posiadając już postać.]
OdpowiedzUsuńLeonard
[Nie wiem, co sobie wyobrażałaś, ale cieszę się, że i ta wersja Ci przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj zmianę wizerunku - Dolana również uwielbiam, więc pochwały za twarzowe nie wycofuję.
Chcesz być sąsiadem od prysznica, widzianą nie po raz pierwszy osobą z jakiegoś dziwnego miejsca czy może jakieś inne relacje?
W ten inwazyjny sposób zapraszam do ewentualnego wątku (i ewentualnego zaczęcia).]
Jej policzki płonęły, była pewna, że nie tylko policzki, ale cała twarz. Gdyby rozstąpiła się przed nią ziemia z pewnością skoczyłaby w powstały rów. Niezależnie co by było na jego dnie. Opcja, by stać się niewidzialną również była kusząca. Mocniej zacisnęła dłonie na trzymanej książce.
OdpowiedzUsuńPomóż Loki , pomyślała. Co byś zrobił w tej sytuacji? Nie miała najmniejszych wątpliwości, że Loki wyszedłby z tej sytuacji obroną ręką. Ona miała tylko jeden problem w tej sytuacji: nie była pieprzonym nordyckim bogiem kłamstwa i nigdy nie będzie.
Przesunęła spojrzeniem po sklepie oceniając sytuację, do której się znacząco przyczyniła. Mówiąc eufemistycznie. Nie miała innego wyjścia, niż się przyznać i przyjąć konsekwencję na klatę, nawet jeżeli miała raczej ochotę wszystkiego się wyprzeć i uciec stąd jak najdalej.
- Przepraszam – odezwała się słabo. – Najmocniej przepraszam – wiedziała, że słowo powtarzane wielokrotnie traci na wartości, ale niech im tam wszystkim będzie.
Boże, jeżeli istniejesz, to przestań sobie robić z mojego życia jaja. Z drugiej strony dziękuję, że się nie rozpłakałam.
Westchnęła. Wahała się którego z mężczyzn raczej powinna przepraszać. Sprzedawcę, który patrzył na nią groźnym wzrokiem od kiedy się przyznała, do zrobienia bałaganu. (Ale czy to była jej wina, że to wszystko było tak chwiejnie poustawiane?! Nie. No właśnie!) Jednak większe wyrzuty sumienia odczuwała z powodu przypadkowego mężczyzny, który w tym zdarzeniu ucierpiał najbardziej. I to właśnie do niego kierowała swoje przeprosiny.
- Ja to wszystko posprzątam – zwróciła się do sprzedawcy pełnym pokory głosem. Mężczyźnie to najwyraźniej wystarczało, bo mrucząc coś niewyraźnie pod nosem wrócił do swojej blondyny.
- Nic się panu nie stało? – upewniła się. Miała nadzieję, że to nie są jej ostatnie chwile na tym świecie.
[więc idźmy w drugą stronę :d skoro by ją namawiał, to w czasach jej przebłysków że "no może pora z tym skończyć", niech jej tłucze do blond łba że wręcz przeciwnie :D]
OdpowiedzUsuńmonicza
[Trochę tu dla mnie za bardzo artistićnie, bo wyrosłam z tego rodzaju ekspresji parę lat temu, ale jakiegoś barowego podrywu Daniel może zawsze próbować ;)]
OdpowiedzUsuńJakub
[o,o,o,ooo podoba mi się zdjęcie! :D co powiesz na jakąś kulturalną ławeczkę w parku, z jeszcze kulturalniejszym piwem? a co, wakacje so!]
OdpowiedzUsuńLena patrzyła na niego szeroko otwartymi, jeżeli nie wytrzeszczonymi oczami, zupełnie jakby na nią nakrzyczał. Zreflektowała się natychmiast.
OdpowiedzUsuń- Chusteczki – zamruczała pod nosem, niczym uciekinierka z zakładu psychiatrycznego i zaczęła przeszukiwać kieszenie, co było bardzo dziwne zważywszy, że nigdy tam nie nosi chusteczek. Dotarło to do niej dopiero po kilku sekundach. Na jej policzki znów wstąpił rumieniec, który do tej pory ledwie zdążył zniknąć. Drżącymi dłońmi (co w jej przypadku nie świadczyło zupełnie o niczym) otworzyła torbę i odnalazła w niej kolorową paczkę chusteczek. Wyciągnęła ją do niego. Gdy mężczyzna przyjął ją ponownie rozejrzała się po sklepie. Westchnęła ciężko i podniosła kilka książek układając je powrotem na stoliku.
To był jedyny moment, kiedy sama była zaskoczona, tym że lubi sprzątać. Teraz zrozumiała, że sprzątać w swoim pokoju, a w księgarni to zupełnie inna sprawa. Wiedziała, że po uprzątnięciu tego bałaganu przez tydzień nie kiwnie palcem we własnym mieszkaniu. A co! Wolno jej przecież. W mieszkaniu nie ma sprzedawcy, który co chwila łypie na nią spode łba. Zupełnie jakby to była jej wina, że blondynka już sobie poszła. Z Bogiem! Od kiedy ona się taka religijna zrobiła? Z dala od domu psychika siada jej co raz bardziej. Innego wytłumaczenia nie ma.
[Nigdy nie jest za późno na powitanie. :)
OdpowiedzUsuńRównież chwalę zdjęcie. Mam chyba słabość do panów z loczkami. ]
Kalina
[Cześć.]
OdpowiedzUsuńBazyl
[ Również witam. I od razu mówię że kocham tego pana ze zdjęcia kimkolwiek on jest. Ciemne loki to jest to. *.* Postać także bardzo mi się podoba. No, to dość słodzenia... Przechodzimy do konkretów. Ja to bym o wątek prosiła. I nawet pomysł mam (Łołołoło!). Także no... Daniel skoro tak zmienia dziewczyny (i chłopaków) jak rękawiczki to mógłby przez jakiś czas spotykać się z którąś ze współlokatorek Anity. Martą, albo Patrycją i pojawić się u nich w mieszkaniu. Posiedzieliby sobie w piątkę (jeszcze brat Patrycji), napili czegoś mocniejszego, pogadali... Ewentualnie zrobiłoby się jakiś konflikt (czyt. małą zadymę)]
OdpowiedzUsuńAnita
[Chęci są zawsze. Czasem gorzej z pomysłem. Ale tylko czasem!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przypadkowo by go poznała i od tamtej pory trochę przyczepiła się do niego, często przesiadywała razem z Danielem, bowiem jako przyszła psycholog uważa go za doskonały obiekt badań i kogoś interesującego zarazem?]
Kalina
[Gdańsk musi mieć jakąś pedałownię (w sensie gay clubu), więc mogą się kojarzyć chociażby z tego, że Leonard jakimś cudem zapędził się w okolice, bo musiał być albo bardzo pijany, albo bardzo zdesperowany i w efekcie zamienili tam ze sobą kilka słów, nie wchodząc do środka i pijąc/paląc przed budynkiem. Ewentualnie - widywali się już wcześniej i teraz napiszemy to, co rzuciłam przed chwilą w przebłysku mózgownicy.]
OdpowiedzUsuńLeonard
[Najprostsza rzecz ever - Kalina wraca z imprezy i pod wpływem impulsu postanawia odwiedzić Daniela. Nie aż tak późno, bo to jakaś pierwsza w nocy. Co Ty na to?]
OdpowiedzUsuńKalina
[Czy mi się wydaje, cxy ja na zdjęciu widzę Dolana? Btw. proponuje wątek. Pomysł? Jakieś spotkanie podczas weekendu w jakiejś knajpce.]
OdpowiedzUsuń