Gdyby napisał ją Dante, to nie tak by to szło.
Rafał Niwiński
dwadzieścia siedem lat zorganizowania. sto osiemdziesiąt pięć
centymetrów ambicji. solidnie zbudowane wyrachowanie. o dwa kilogramy za dużo
na wadze.
....................................................................................................................................................................................
Rodzina Niwińskich dzieliła się na dwa obozy. Pierwszy, któremu przewodniczyła Kornelia, oraz ten, któremu dyrygował Antoni. Z boku to wyglądało jak wojna płci. Dwie córki i matka oraz ojciec z synem, najstarszym dzieckiem. Na czym polegała? Gdy nie wiadomo o co chodzi, problemem zawsze są pieniądze. W domu istniała strona zarabiająca i strona wydająca i role nigdy się nie odwracały. Wszystko na pokaz. Dziewczyny wybierały najdroższe sklepy odzieżowe natomiast Kornelia weekendami wyprawiała gustowne poczęstunki dla najbliższej rodziny. Rafał studiował, natomiast Antoniemu pozostawały długie, samotne godziny spędzone w biurze. Kraków okazał się zbyt mały dla tego małżeństwa. Zbyt mały także dla bohatera naszej historii. Niespełna dwa lata temu, po odebraniu dyplomu na studiach politologicznych spakował swoje rzeczy i bez słowa wyjaśnienia opuścił rodzinny dom. Uciekł przez okno swojego pokoju, w geście solidarności z ojcem połamał krzewy różane w ogrodzie, a na lodówce przypiął fałszywy numer telefonu. Nie zapominajmy o jego dziewczynie. Sandra została utwierdzona w przekonaniu, że ukochany wyjeżdża do sanatorium i na rehabilitację. Niemądra, ale zawsze dostawał od niej to, czego potrzebował.
W Gdańsku przez pewien czas pomieszkiwał u swojej dawnej przyjaciółki, nim udało mu się znaleźć stałą pracę. Najpierw jako asystent, następnie jako sprzedawca w sklepie ze sprzętem AGD i RTV. Praca okazała się o tyle korzystna, że wkrótce potem mógł pozwolić sobie na wynajęcie własnego mieszkania. Niewielkiego, na poddaszu starej kamienicy. Składało się z kuchni, łazienki oraz dwóch pokoi, z których jeden został zaaranżowany na składowisko rupieci, ze względu na plamy wilgoci pokazujące się przy suficie. Nie spędza w nim wiele czasu, w zasadzie tylko śpi. I to nie zawsze. Nie może się nudzić, sprawia wrażenie nadpobudliwego i nieco nieokrzesanego w tym, co robi. Dlatego każda jego czynność napoczyna reakcję łańcuchową. Przyjaciółka, u której mieszkał posiadała odpowiednie znajomości do założenia grupy organizującej pokazy tańca z ogniem. Dlaczego nie? Uświetniają tym większe, miejskie imprezy i doskonale się przy tym bawią. Występ na rozpoczęciu lata na plaży? A i owszem, poznajmy właściciela tamtejszego baru, w którym niewiele później będziemy sobie dorabiać, sprzedając lody i zimne piwo. Lody i zimne piwo, mówicie? Nie, nie, odpocznijmy od tego, zróbmy coś pożytecznego dla świata. Rozdawajmy na starym mieście ulotki informujące o zbliżającej się zbiórce krwi. A może... Nie, wystarczy tej dobroczynności. Poznajmy kogoś, z kim miło spędzimy wieczór i o kim zapomnimy zaraz po przebudzeniu. Kolejny wpis do Wielkiej Księgi Zaliczeń - nowych doświadczeń, nowych miejsc, nowych ludzi, byle do przodu. I tak aż do zapełnienia w niej ostatniej strony. A pustych kart czekało jeszcze niezliczenie wiele.
W Gdańsku przez pewien czas pomieszkiwał u swojej dawnej przyjaciółki, nim udało mu się znaleźć stałą pracę. Najpierw jako asystent, następnie jako sprzedawca w sklepie ze sprzętem AGD i RTV. Praca okazała się o tyle korzystna, że wkrótce potem mógł pozwolić sobie na wynajęcie własnego mieszkania. Niewielkiego, na poddaszu starej kamienicy. Składało się z kuchni, łazienki oraz dwóch pokoi, z których jeden został zaaranżowany na składowisko rupieci, ze względu na plamy wilgoci pokazujące się przy suficie. Nie spędza w nim wiele czasu, w zasadzie tylko śpi. I to nie zawsze. Nie może się nudzić, sprawia wrażenie nadpobudliwego i nieco nieokrzesanego w tym, co robi. Dlatego każda jego czynność napoczyna reakcję łańcuchową. Przyjaciółka, u której mieszkał posiadała odpowiednie znajomości do założenia grupy organizującej pokazy tańca z ogniem. Dlaczego nie? Uświetniają tym większe, miejskie imprezy i doskonale się przy tym bawią. Występ na rozpoczęciu lata na plaży? A i owszem, poznajmy właściciela tamtejszego baru, w którym niewiele później będziemy sobie dorabiać, sprzedając lody i zimne piwo. Lody i zimne piwo, mówicie? Nie, nie, odpocznijmy od tego, zróbmy coś pożytecznego dla świata. Rozdawajmy na starym mieście ulotki informujące o zbliżającej się zbiórce krwi. A może... Nie, wystarczy tej dobroczynności. Poznajmy kogoś, z kim miło spędzimy wieczór i o kim zapomnimy zaraz po przebudzeniu. Kolejny wpis do Wielkiej Księgi Zaliczeń - nowych doświadczeń, nowych miejsc, nowych ludzi, byle do przodu. I tak aż do zapełnienia w niej ostatniej strony. A pustych kart czekało jeszcze niezliczenie wiele.
....................................................................................................................................................................................
*W tytule - Strachy na Lachy "Piła tango"
[ Cześć ;) Rafał już mi się podoba :3 Wątek? ]
OdpowiedzUsuńKasia
[ Mogą się znać, aczkolwiek wcale nie muszą. Coś dziwnego chodzi mi po głowie, odkąd przeczytałam do końca kartę xP Wielka Księga Zaliczeń i zapominanie tuż po przebudzeniu? Okej, a co gdyby wredny los sprawił, że dziewczynę, którą spotkał tylko na jedną noc nagle widywał dokładnie wszędzie. Wpadałby na nią w sklepie, przechodziłaby gdy rozdawał ulotki, kupowała u niego zimne piwo czy lody, stała w pierwszym rzędzie w trakcie pokazu tańca z ogniem? Może wypadałoby poznać ją lepiej? :D
OdpowiedzUsuńJak masz coś ciekawszego to wal :) ]
Kasia
[ Ech, znaj me dobre serce - znaczy... nic nie obiecuję, bo właśnie idę skoczyć pod prysznic i będę się szykować do wyjścia na imprezę, ale jeśli w międzyczasie uda mi się wydrzeć trochę czasu to coś Ci zapodam ;) ]
OdpowiedzUsuńKasia
Katarzyna Filipiak nie była świętą. To, że na razie unikała związków jak ognia nie znaczyło, że żyje jak siostra zakonna, w końcu każda kobieta ma swoje potrzeby i musi od czasu do czasu usłyszeć, że jest piękna. A takie słowa mogła usłyszeć za każdym razem, gdy jakiś facet próbował zaciągnąć ją do łóżka. Któregoś wieczora w jednym z barów poznała Rafała, cóż… nie wróżyła tej znajomości zbyt wiele, ale dobrze jej się z nim rozmawiało, był naprawdę przystojny i cierpliwy. Tego jej było trzeba. Noc była gorąca, ale krótka i promienie słońca wyjątkowo wcześnie zaczęły łaskotać jej nos. To był ten znak. Uniosła powieki i zerknęła na śpiącego jeszcze mężczyznę. Cicho zsunęła się z łóżka i pozbierała swoje ubrania, po czym zniknęła tak szybko jak pojawiła się w jego życiu. Ot krótki i nic nie znaczący epizod zakończony wraz ze wschodem słońca. Kto by pomyślał, że los zakpi sobie z tej dwójki, popychając ich ku jakiejś bliższej znajomości.
OdpowiedzUsuńKilka dni później Kaśka rano wybrała się do sklepu by kupić coś na śniadanie. Szybko przechodziła między kolejnymi regałami by dotrzeć do świeżego pieczywa nim to zostanie wykupione. Już była prawie w tym odpowiednim miejscu, gdy nagle zza regału wyskoczył jakiś chłopak, a ona wpadła wprost w jego ramiona i pewnie gdyby jej nie podtrzymał runęłaby na ziemię jak długa.
- Przepraszam – wydukała szybko i uniosła głowę, żeby spojrzeć na swojego wybawcę. No tak, oni się już znali. Szybko wyswobodziła się z objęć i umknęła nim ten zdążył jakkolwiek zareagować na jej widok, o ile w ogóle miał zamiar zareagować.
To nie był jeszcze koniec niespodzianek, które zgotował im los, bo zaledwie dwa dni po wypadku w sklepie Kasia spotkała Rafała spacerującego po Starym Mieście, gdzie rozdawał jakieś ulotki. Blondynka nawet nie zwróciła uwagi na informacje w niej zawarte, była zbyt zaskoczona kolejnym spotkaniem, z resztą otaczający ją znajomi nie pozwolili jej nawet na chwilę zwolnić kroku. Najwyraźniej bardzo się im spieszyło.
Kolejne spotkanie nastąpiło na plaży w budce z lodami i piwem, a kolejne podczas jednego z występów grupy tańczącej z ogniem. Stała w pierwszym rzędzie obserwując uważnie wszystkich tancerzy, aż w końcu ich spojrzenia przecięły się. Blondynka aż zachłysnęła się powietrzem. To już przekraczało wszelkie granice. Czy on ją prześladował? A może to ona nieświadomie podążała za nim? Jedno było pewne – spotykała go częściej niż swoją rodzoną matkę. Gdy występ dobiegł końca szybko obróciła się na pięcie. Miała niejasne wrażenie, że jeśli zostanie zbyt długo chłopak też zorientuje się, że coś jest nie w porządku i może pomyśleć, że po tej jednej nocy uroiła sobie jakiś związek.
Kasia
[ Wielkie serce za strachy na lachy. Zapraszam do Justynki :>]
OdpowiedzUsuń[Ciekawa karta postaci c: Może jakiś wątek z Bartkiem? Może Bartek pomógł mu kiedyś w, np.: częściowym usunięciu wilgoci w pokoju xD i teraz może spotkają się na jakimś męskim wieczorze?]
OdpowiedzUsuń[Taki wolny duch z tego Rafała :> Wielce sympatyczny, więc jeśli byłaby ochota na wątek - zapraszam siebie.]
OdpowiedzUsuńJoanna
Owszem, sceneria jak z horroru, których tak szczerze, mówiąc Kaśka nawet nie lubiła, ale w tym jednym przypadku dawało to całkiem niezły efekt. Wszystko – pogoda, muzyka, ogień i tańczący ludzie… naprawdę wiedzieli jak zaczarować publiczność. On również doskonale wiedział co robić, grał wiarygodnie, przedstawiając siebie samego i możliwe, że swoje własne przeżycia. Kiedy muzyka ucichła i było jasne, że występ dobiegł końca nie było sensu dalej tam tkwić, z resztą ludzie stojący za nią już i tak rozchodzili się w różnych kierunkach to i ona udała się gdzieś przed siebie, ale tego, że za chwilę Rafał ją zatrzyma się akurat nie spodziewała.
OdpowiedzUsuń- Cześć – rzuciła spokojnie. Może i była to sytuacja nieco krępująca, w końcu to co było między nimi to nawet nie była znajomość, po prostu wspólnie zaspokoili swoje potrzeby i tyle, ale przecież byli dorośli, jakoś się dogadają.
Zerknęła na zegarek. Faktycznie, lada chwila miał się zacząć koncert zespołu, którego Kasia nawet nie znała, ale widziała plakat wiszący gdzieś w mieście. Rozłożyła bezradnie ręce i posłała mu lekki uśmiech.
- Skoro los macza w tym palce, to chyba nie mamy innego wyjścia jak tylko mu ulec – założyła za ucho kosmyk włosów i przyjrzała się uważniej młodemu mężczyźnie. Jego strój faktycznie nieco przerażająco, zwłaszcza w półmroku jaki zapanował w okolicy po zajściu słońca. – Chcesz się najpierw przebrać? – spytała jeszcze, nim Rafał zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć.
Jak tym razem miało wyglądać ich spotkanie? Kasia nie była przekonana co do tego, czy może sobie pozwolić na „powtórkę z rozrywki”. Na piwo, sok lub cokolwiek innego może się zgodzić. Mogą porozmawiać, pójść na koncert lub wskoczyć do morza i powygłupiać się wśród niewielkich fal, ale to wszystko. Przyjrzała mu się jeszcze raz i pokręciła delikatnie głową z lekkim rozbawieniem.
- Wiesz, że gdy wpadłam na Ciebie w sklepie miałam wrażenie, że mnie śledzisz? – wyrzuciła z siebie po chwili. – Wiem, to głupie ale nie mogłam znaleźć innego wytłumaczenia na to, że ciągle na siebie wpadamy – założyła kosmyk jasnych włosów za ucho i ruszyła ramię w ramię z Rafałem w bliżej nieokreślonym kierunku.
Kasia