Widzisz jej spojrzenie? Jest przesiąknięte smutkiem, tęsknotą, czymś, czego pragnie ponad wszystko, coś, czego nigdy nie będzie miała...
Izabela Milczarek
lat 24
barmanka w pubie "Polufka"
"Dzień dobry! Dzisiaj wszyscy zginiemy." - w sumie gdyby usłyszała taką wiadomość to niezmiernie by się ucieszyła. Nie potrafi sobie radzić z własnymi problemami. Rodzice zostawili ją, gdy miała szesnaście lat. Wsparcie bliskich było jej wtedy nadzwyczaj potrzebne. Była w ciąży, ale nie donosiła jej. Urodziła w ósmym miesiącu i dziecko zmarło dwa tygodnie po porodzie. Wpadła w głęboką depresję. Nie było kogokolwiek, kto przejąłby się tym, co w jej życiu się działo. Przećpała wszystkie swoje oszczędności i musiała wynieść się na ulicę. Zaczęła zarabiać wieczorami jako pani do towarzystwa. Traktowano ją, jak kogoś, kto jest zdolny tylko do jednego. Później wynajęła bardzo małe mieszkanie na obrzeżach Gdańska i znalazła prace w pubie "Polufka". Miała wtedy dziewiętnaście lat. Pieniędzy niestety nie wystarczało jej na wszystko i dalej musiała się prostytuować. Odżyła dopiero, gdy poznała swojego (już teraz byłego) partnera. On tchnął w nią trochę energii. Byli ze sobą cztery lata. Mieli wielkie plany, ale zostawiła go i uciekła bez słowa wyjaśnienia. Wszystko dlatego, że bała mu się powiedzieć o tym, że musiała dorabiać jako dziwka i że czasami nadal to robi, bo nie starcza jej pieniędzy, a pożyczać nie będzie. Bała się powiadomić go o tym, że sypiała z wieloma mężczyznami... i kobietami również. Przepełniona smutkiem i żalem do rodziców, o których w ogóle nie wspomina. Ma alergię na zobowiązania, ponieważ najzwyczajniej w świecie boi się odrzucenia. Wiele sytuacji z jej dotychczasowego życia pokazało jej, że nigdy nie będzie kolorowo. Wbrew pozorom nigdy nie próbowała popełnić samobójstwa. Uważa, że to tchórzostwo i musimy ze wszystkim sobie poradzić. Przecież radziła sobie dwadzieścia cztery lata, więc czemu miałoby się to nagle zmienić? Uwielbia poznawać nowych ludzi, jednak często jej znajomości kończą się szybko, gdy zauważy ktoś jaka jest. Stała w uczuciach. Boi się życia i tego, że w najmniej spodziewanym momencie się skończy. Cierpliwość kończy jej się szybko. Nerwowa. Czasami agresywna. Potrafi usiąść w kącie i przez pół dnia płakać, bo przez jego resztę idzie do pracy. Przegrane marzenia. Przegrana miłość. Przegrane życie. Przegrane wszystko. Chciałaby w końcu wyjść na prostą, znaleźć wyśnionego partnera (lub partnerkę) i założyć normalną kochają rodzinę, jakiej ona nie miała. Chce pokazać wszystkim, że mimo tego co przeszła i dalej przechodzi, stać ją dosłownie na wszystko.
Nie mam powodów do szczęścia. Smutek jest już moim obowiązkiem.
***
Cześć i czołem! :)
Pierwszy raz będę prowadzić taką "smutną" postać. Jeśli wkradły się jakieś błędy do karty to krzyczcie! :D
Zapraszam do wątków, powiązań etc. - nie gryziemy! :)
[Dzień dobry, miłej zabawy życzę.
OdpowiedzUsuńA gif z neonowym makijażem jest świetny. :)]
Marcel.
[Poprawione c: zapraszam do wątku. Na razie pomysłu nie mam, ale może razem coś wykombinujemy?]
OdpowiedzUsuń[W sumie pomysł mi się podoba. Na dodatek mogą się znać. Bo Bartka to raczej trudno nie kojarzyć ;D Zacznę za parę minut.]
OdpowiedzUsuńDzień był ciężki i upalny. Ledwie gdzie dało się wysiedziec. Bartek nie miałby nic przeciwko temu, aby przyszło ochłodzenie. No, ale dla urlopowiczow to byłaby katastrofa.
OdpowiedzUsuńPadł na sofie w salonie. Papiery i faktury rozwialy się po pomieszczeniu. Pozbiera je nieco później. Na razie musiał odpocząć. Dzisiaj w robocie miał istną ganianke. To tu był potrzebny, to tam. Eh, życie.
Nadszedł wieczór, upał zelżał i to była dobra pora, aby pójść gdzieś na piwo. Swoje kroki skierował do jednego, często przez niego odwiedzanych , lokalu. Lubił tutaj przychodzić. Być może dlategp, że to miejsce miało swój niepowtarzalny klimat. Ludzi było od groma i ciut ciut. Wzrokiem wyhaczył miejsce przy barze. Przebrnal przez tłum szybko.
- Poproszę duże Tyskie. - Powiedział do barmanki.