niedziela, 20 lipca 2014

and i'm just a shadow of your thoughts in me



Przeciwniczka rzucania słów na wiatr, która od czasu do czasu bywa przerażona współczesnym światem i kierunkiem w którym on zmierza. Świat się zeszmacił, ja do tego ręki nie przyłożę.
Zepsuta do szpiku kości romantyzmem, którego bezwzględnie wymaga od otaczającej ją rzeczywistości. Zbyt wiele pięknych książek pochłonęła w przeszłości by wraz z dorosłością zrezygnować z pewnych założeń i idei. Często nieuchwytna, wycisza telefon i zapomina o tym. Przeklina tylko po francusku i zawsze wypija pół filiżanki kawy bowiem ta doprowadza ją do zbytniej nerwowości. Cudem łączy studiowanie na dwóch kierunkach z zawodową niemalże prokastrynacją. Zwolenniczka chłodnej pogody, która od czasu do czasu lubi letni sezon, bo składa się przecież z wielu paradoksów, tworzących nieco większą, wciąż nie posiadającą jednak sensu mozaikę. Dużo płacze, ale wśród przyjaciółek uchodzi za ucieleśnienie siły i niezależności - wierutne kłamstwo, które staje się przyczyną pomniejszych załamań. Odbiega jednak usposobieniem od wyżej wspomnianych kobiet stanowczością i brakiem biegłości w oszukiwaniu samej siebie, zwłaszcza w relacjach damsko-męskich. Gdy wygasło jedno uczucie, nie rzuciła się w wir poszukiwania kolejnego; przyszło samo, z początku przymilne niczym łaszący się kot, zapowiadające świat oraz złote góry.  
Dwóch braci, prawo i filologia klasyczna, obsesja uwieczniania ważnych momentów na fotografiach, zaniedbana pasja pisania, silna relacja z rodziną, pies. 

Karolina   Rudnikowa
 11.01; przypadkowe narodziny w Paryżu



Minimalizm.
Męska postać do oddania w dobre ręce.  

8 komentarzy:

  1. [Przywitanie poprzez przybicie piątki za piosenkę z tytułu - to chyba nasza mała tradycja! :D Idealna Karolina <3 Jak zaczniemy? Ach, i przypomniałam sobie coś jeszcze, dopiszę w mailu. Oby nie za późno.]

    Burkot

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć! Ja się przywitać i zaproponować wątek. Jako punkt zaczepienia możemy uznać fotografię, ale na nic konkretnego mnie niestety nie stać. :<]

    Antek Korczaszko

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hohoho, ciekawa Pani :3 Bardzo przypomina mnie z charakteru, to też może będzie chęc na wątek z Wandą?]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dobry. A już chciałam zaproponować relację "przeciwieństwa się przyciągają, zróbmy z nich przyjaciółki', bo ciekawie mogłoby być i w ogóle, tylko potem było, że Karolina jest na studiach i nie wiem, czy by wiekowo pasowały :< Niemniej - śliczne zdjęcie i udana postać!]

    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  5. [Idziemy, tyle, że ja prędzej zaproponuje zaczęcie, niż sensowne powiązanie mimo wspólnych studiów, bo próbowałam coś tutaj kminić przez cały dzień, ale nie wyszło :< także jeśli masz coś konkretnego na myśli, mów od razu :D]

    Majka Laskowska.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Tak się zastanawiam i jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że nasze postacie mogą być znajomymi z uczelni :)]
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem myślał, że to nigdy się nie zmieni. Gdy trwało jakiś czas, coś w głowie utwierdzało go w przekonaniu, że może trwać już wieczność, bo ma nad tym kontrolę. Czuł się jedyny i niezastąpiony, pożądany, w pewnym sensie kochany. Wtedy, gdy uparcie odrzucał potrzebę wyrażania uczuć na głos, ona robiła to za niego. Karolina.
    Nie było złamanego serca, nie zdradził ucisku w gardle, nie zapytał dlaczego. Zmarszczył tylko brwi, jakby przypomniał sobie coś złego, a potem westchnął ciężko. Tak wyglądało pierwsze dwadzieścia pięć sekund po usłyszeniu słowa „koniec”.
    Dwa tygodnie minęły nie pozwalając Rafałowi rozróżnić wtorki od czwartków i sobót. Z wolności, jaką dawały brak zobowiązań w połączeniu z wakacyjnym luzem potrafił skorzystać tylko tak, że w pamięci powstawała coraz szersza czarna dziura. Spacerował od stolika do baru i z powrotem, na zmianę z pustym i pełnym kieliszkiem. Potem, kiedy smak wlewanej do gardła cieczy nie robił mu już różnicy, mieszał wódkę z piwem. Nie kończył we własnym mieszkaniu.
    Dziś był pierwszy wieczór, gdy musiał poddać się słabości ciała.
    Leżało bezwładnie. Dłoń pakowała do ust kanapkę z żółtym serem, którego nienawidził, a potem wracała na obicie wytartej kanapy. Włosy stały w nienaturalnych pozach, skóra zmieniła kolor, ubrania zdawały się być jeszcze bardziej pogniecione od tych, które od przedwczoraj leżą w pralce. Trwał tak dwieście czterdzieści siedem minut.
    Kiedyś lubił tę melodię – dzisiaj wierciła otwór we wnętrzu głowy tak, jak pierwsze nuty budzika. Dźwięki nieznośnej piosenki zmuszały do zderzenia z rażącym światłem, bolesnym przebudzeniem. Sięgnął po komórkę. Leżała na podłodze. Nie spojrzał na imię, które podpowiadał wyświetlacz. Jeszcze nie teraz.
    Słowa, słowa, śmiech, jeszcze parę słów. Nie rozumiał. Nie chciał rozumieć.


    P.S. Wybacz lekką obsuwę. Niedokończony odpis leżał w Wordzie od wczoraj, a ja, uboga w czas, zapomniałam o nim .__.

    Burkot

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo. A postać może wydać się znajoma, bo pierwsza część karty kiedyś pojawiła się na innym blogu.

    Maciej G.

    OdpowiedzUsuń